Genialne, kremowe, łatwe w obsłudze... na początek tyle można napisać o cieniach HUDA BEAUTY. Początkowo czaiłam się na paletę cieni w wersji NUDE, potem jednak zdecydowałam się na podwójne cienie w kremie /chyba mogę tak napisać/.
Wygodne, odkręcane dwa cienie w jednym produkcie, od początku mnie urzekły. Intensywne kolory, które można nosić solo lub jeden na drugim. Druga opcja podbija intensywność i pigmentację koloru. Po jednej stronie do dyspozycji mamy matowy cień, a po drugiej- mokry, metaliczny.
W polskiej Sephorze do dyspozycji mamy 10 różnych odcieni /2x2ml/. Ja zdecydowałam się na odcienie łososiowe, złote, różowe i cieliste.
Przetestowałam cienie pod kątem różnych sposobów aplikacji i wszystkie się sprawdziły. Można to zrobić przy pomocy palca lub pędzla. Matowy cień świetnie blenduje się palcami i pędzlem. Cień metaliczny najlepiej wygląda zaaplikowany palcami. Wtedy nie traci tak bardzo na pigmencie i połysku.
Cienie zastygają na powiece i prawie nic ich nie ruszy. Trwają przez cały dzień. Nie spływają ,nie kruszą się, nie wchodzą w załamania powieki. Testowałam je bez bazy, więc podejrzewam, że z bazą są w 100% nie do ruszenia.
Podczas wieczornej rutyny pielęgnacyjnej bez problemu usuwam je wacikiem nasączonym zwykłym płynem micelarnym. Nie trzeba pocierać powieki w celu ich usunięcia. W chwili obecnej nie widzę żadnych wad tego kosmetyku. Zresztą sami zobaczcie:
Piękne są, prawda? :)
Piękne są te cienie, chcę je 😍
OdpowiedzUsuńDziękuję :* Też jestem w nich zakochana! I jak łatwo się z nimi pracuje*_* Po prostu bajka! :)
Usuń