Uwielbiam kosmetyki, które w opisie/nazwie zawierają słowo lifting. Od razu mam ochotę sięgnąć po taki kosmetyk, licząc na jego cudowne działanie.
Jako, że moja skóra boryka się z różnymi problemami, m.in. z brakiem jędrności i napięcia, zdecydowałam się na liftingującą kurację do ciała BODY LIFTING TREATMENT.
Czy jestem zadowolona z działania? Zapraszam do dalszej części lektury...
Szata graficzna, opakowania, zabezpieczenia zawartości chyba już nikogo nie dziwią. Pełen profesjonalizm, a zarazem minimalizm. Za każdym razem podziwiam to, z jaką pieczołowitością marka dba o zdrowie i higienę swoich produktów.
Kuracja liftingująca przeznaczona jest dla skóry zwiotczałej, pozbawionej jędrności , dotkniętej rozstępami. To idealny produkt dla tych, którzy odchudzają się i oprócz dbania o prawidłowe odżywianie, pragną również zadbać o skórę.
Przeszłam to na własnej skórze. 2 lata temu schudłam ponad 30kg i wiem, jak wygląda skóra w wyniku tak drastycznej utraty masy ciała. Nadal borykam się z brakiem jędrności w niektórych partiach ciała /szczególnie w okolicy brzucha/ i rozstępami. I tu wkracza "pogromca skórnych niedoskonałości" :)
Balsam mieści się w 150ml słoiku i taka ilość wystarczy na osiągnięcie pierwszych, widocznych efektów. Obecnie kończę zawartość i stwierdzam, że był to jeden z najbardziej wydajnych produktów do pielęgnacji ciała. Nadmienię tylko, że kremu używałam codziennie i tylko regularność pozwala uzyskać satysfakcjonujące efekty.
Lekko różowe zabarwienie kremu nie wpływało na odcień skóry. Zapach to kolejny atut kosmetyku: piękny, delikatnie kwiatowy, umilał wieczorny rytuał pielęgnacyjny. Podczas aplikacji krem błyskawicznie się wchłaniał. Czasami odczuwałam przyjemne chłodzenie skóry, szczególnie podczas pobytu nad morzem, gdzie skóra była uwrażliwiona wcześniejszą, posłoneczną ekspozycją.
Oprócz oczywistego nawilżenia, jakie dawał balsam, na pełnowymiarowe efekty pozostało mi czekać ok. 4 tygodni. Po tym czasie mogłam zauważyć miejscową regenerację skóry. Witamina E i A w połączeniu z innowacyjną formułą Trzech Molekuł® pobudzają witalność komórkową, co właśnie wpływa na ową regenerację. Dodatkowo formuła została wzbogacona oligopeptydem zielonej mikroalgi, która wzmacnia elastyczność skóry, a w dalszej perspektywie-redukcję rozstępów. Miałam świadomość, że moje "stare" rozstępy będzie ciężko zlikwidować do zera, ale przynajmniej wizualnie stały się mniej widoczne i w dotyku trochę płytsze. Producent nie składa obietnic w kwestii cellulitu, ale osobiście zauważyłam, że na udach pomarańczowa skórka zdecydowanie zmniejszyła się. Byłam zaskoczona, bo celem kuracji były rozstępy i regeneracja skóry, a tu w bonusie dostałam prezent na inny problem skórny.
Nie ukrywam, że po skończeniu słoiczka będzie mi brakowało tak dobrej i skutecznej pielęgnacji. Na szczęście marka oferuje kilka innych genialnych kosmetyków, które w znaczący sposób są w stanie poprawić wygląd i problemy naszej skóry. Mam tu na myśli chociażby SERUM WYSZCZUPLAJĄCE AMINCISSANT CORPS czy CRYOFORM.
Gorąco polecam Wam markę EISENBERG♥
Pięknie wygląda, pięknie pachnie i niesamowicie rozpieszcza ciałko :-)
OdpowiedzUsuńPiekne opakowanie, ale marki nie znam kompletnie. Zajrzyj i do mnie :)
OdpowiedzUsuńDostępna w Sephorze! :)
Usuń