Zbierałam, zbierałam i uzbierałam :)) Mnóstwo zużytych opakowań czeka na wyrzucenie, jednak zanim to zrobię, chcę podzielić się z Wami spostrzeżeniami na ich temat. Być może pomogę w wyborze niektórych kosmetyków.
Zaczynamy!
WŁOSY
JOHN FRIEDA BEACH BLONDE- szampon nie był dla mnie nowością; razem z odżywką używałam go już poprzedniego lata i muszę przyznać, że wtedy lepiej się u mnie sprawdzał. Nie wiem, czy zmieniono formułę. ale tym razem nie czułam przyjemnego odświeżenia skóry głowy, do tego włosy szybciej się przetłuszczały. Pod koniec butelki odczuwałam wręcz swędzenie skóry głowy. Nie skuszę się ponownie.
KEVIN.MURPHY- bardzo dobre kosmetyki do włosów. Więcej pisałam o nich w >>>poprzednim poście<<<
KERASTASE K CHRONOLOGISTE- najdroższa linia tej marki. Jak widzicie, miałam i szampon i maskę. Oba produkty można stosować oddzielnie. Nie zauważyłam, by używane razem dawały spektakularne efekty. Linia jest oczywiście bardzo dobra. Najbardziej ujął mnie zapach: niezwykle kobiecy, uzależniający. Pięknie utrzymywał się na włosach. Po użyciu mogłam liczyć na regenerację i odżywienie włosów. Pewnie jeszcze kiedyś ponownie zakupię kosmetyk tej serii.
CIAŁO
NIVEA SILK MOUSSE - genialna pianka do mycia ciała w limitowanym zapachu rabarbarowo-malinowym. Używanie jej należało do czystej przyjemności. Zabierałam ją wszędzie: na siłownię, urlop... Przepiękny zapach, świetne właściwości myjące, brak wysuszenia skóry. Gdybym miała się do czegoś przyczepić to może tylko to, że szybko się kończy. Zdecydowany ulubieniec nie tylko lata!
GILLETTE SATIN CARE OLAY VANILLA DREAM- i znów pianka, tym razem do golenia. Zdecydowanie przedłużała czas między jednym a drugim goleniem. Zapobiegała podrażnieniom i pozostawiała skórę nawilżoną i niezwykle gładką. Do tego była wydajna, a waniliowy zapach nie był nachalny. Kolejne opakowanie już w użyciu :)
TWARZ
DR IRENA ERIS CLEANOLOGY FACE CLEANSING CREAMY GEL- sporej wielkości żel do oczyszczania twarzy. Oprócz dobrej wydajności, pięknie pachniał i świetnie radził sobie z oczyszczaniem buzi. Odświeżał i pozostawiał ją dobrze oczyszczoną. Świetny produkt!
EISENBERG MASQUE FONDANT REPARATEUR - MASQUE TENSEUR REMODELANT- kocham markę całym sercem; dwie maski, które skończyłam były genialne! Cudownie kojące, nawilżające, poprawiające stan skóry. Jedna-nawilżająca , druga-liftingująca. Obie w 100% spełniały swoje zadanie. Stosowałam je naprzemiennie, w zależności od bieżących potrzeb mojej skóry. Więcej na ich temat piszę --->tutaj i --->tu. Polecam!
EVREE BLACK ROSE DETOKSYKUJĄCA CZARNA MASKA DO TWARZY- wcale nie najtańsza maseczka do twarzy, która okazała się fajną propozycją. Kupiłam ją w Rossmannie za prawie 30zł. Faktycznie oczyszczała i odświeżała skórę. Zapach był dość intensywny. Pod koniec trochę mi przeszkadzał. Odrobinę przypominał mi różany zapach maski Sisley. Jeśli lubicie takie produkty, propozycja marki Evree powinna przypaść Wam do gustu.
BIOTHERM BLUE THERAPY ACCELERATED- krem kupiłam w Sephorze z czystej ciekawości. Nigdy wcześniej nie stosowałam kosmetyków tej marki /poza miniaturami/, więc stwierdziłam, że się skuszę. Zadaniem kremu miała być prewencja anti-age oraz nawilżenie. Muszę przyznać, że krem spisywał się bardzo dobrze. Wizualnie skóra wydawała się gładsza, nawilżona. Kosmetyk dobrze współgrał z makijażem. Jedyne, co mi przeszkadzało to zapach. I nie chodzi o to, że był przykry. Fanki ogórkowych, świeżych woni powinny być w pełni usatysfakcjonowane. Osobiście nie przepadam za takimi zapachami, ale konsystencja i działanie rekompensują wszystko.
SHISEIDO ANTI-DARK CIRCLES EYE CREAM- lubię tę markę, a krem jest dobrą propozycją dla osób zmagających się z cieniami i opuchnięciami w okolicach oczu. Pełną recenzję znajdziecie >>>tutaj<<<
"KOLORÓWKA"
CLARINS TRUE RADIANCE FOUNDATION- jeden z lepszych, rozświetlających podkładów do twarzy. Lubiłam lekką konsystencję i to jak pięknie wtapiał się w skórę. Faktycznie rozświetlał buzię i sprawiał, że wyglądała na świeżą i wypoczętą. Jeśli szczegółowo interesuje Was ten podkład, odsyłam do >>>pełnej recenzji<<<
DIOR LIP GLOW COLOR REVIVER BALM- nigdy nie pisałam o tym balsamie do ust i uważam, że był to duży błąd. To naprawdę świetny produkt. Żałuję, że się już skończył, ale na pewno kupię coś podobnego. Pomadka pełniła rolę balsamu pielęgnujące delikatną skórę ust. Nawilżała, odżywiała i zapobiegała ich pierzchnięciu. Do tego miała piękny, lekko różowy odcień, który upiększał naturalny kolor ust. Zdecydowany ulubieniec!
REVITALASH ADVANCED- odżywka do rzęs, którą dopiero teraz skończyłam. Mega wydajny produkt. Za pierwszym zdziałała cuda na moich rzęsach. Po przerwie, za drugim podejściem już nie dała takich spektakularnych efektów. Nie wiem, być może moje rzęsy się do niej przyzwyczaiły. Pełna recenzja produktu czeka na Was >>>tutaj<<<
ABH BROW WIZZ- kredka do brwi w odcieniu medium brown. Genialna! Mega wydajna, nadająca wymarzony kształt brwiom. Prosta i precyzyjna w aplikacji, zakończona szczoteczką do przeczesywania brwi. Na pewno do niej wrócę!
GUERLAIN MASCARA CILS D`ENFER - nie zdążyłam jej zużyć do końca, bo się zepsuła. Żałuję, ba dawała bardzo ładny efekt na rzęsach. Podkręcała, pogrubiała i wydłużała je. Na szczoteczce nie zbierał się nadmiar tuszu, ładnie rozdzielała rzęsy. To, co ją wyróżnia od innych maskar to fakt, że pachnie. Nie wiem, czy akurat przy takim kosmetyku jest to konieczne. Być może kiedyś do niej wrócę...
MUFE MIST&FIX- setting spray do utrwalania makijażu. Kupiłam go z ciekawości, by porównać go chociażby z MAC, SMASHBOX lub UD. Z całej tej czwórki cenię najbardziej All Nighter UD /porównanie --->UD v SMASHBOX /. Ten zaliczam do średniaków. Atomizer również był uciążliwy i nie dawał przyjemnej mgiełki.
KOSMETYKI PRZETERMINOWANE
MARC JACOBS TWINKE POP- z żalem musiałam pozbyć się dwóch kredek w kremie MJ. Zauważyłam, że zaczęły brzydko pachnieć, rolowały się na powiece. Nie chciałam ryzykować podrażnienia w tej okolicy. Jeśli interesuje Was opinia na ich temat, odsyłam do --->zbiorczej recenzji.
DIOR 5 COULEURS- mini paletka pięciu cieni w kolorze montaigne. Otrzymałam ją w gratisie przy okazji zakupu tuszu. Miniatura ma poj. 2,2g i jest naprawdę malutka. Ciężko było na co dzień wydobywać z niej pędzelkiem poszczególne cienie. Mimo to, jakość i kolory były naprawdę piękne. Nie wykluczam kupna pełnowymiarowej paletki cieni. Jesienna kolekcja DIOR zapowiada się naprawdę obiecująco...
Pianka Nivea sprawdziła się też dobrze i u mnie:) Idealne rozwiązanie na wyjazd!
OdpowiedzUsuńDokładnie! I ten zapach *_*
UsuńLubię te żele Gillette i krem Biotherm. Reszty nie znam.
OdpowiedzUsuńWcześniej kupowałam tańsze żele do golenia i dopiero teraz widzę różnicę w jakości :)
UsuńNa piankę Nivea mam ochotę, kurcze a mam tyle żeli w zapasie :P
OdpowiedzUsuńŻele poczekają do jesieni, a pianka jest genialna właśnie latem :))
UsuńMaska Evree ciekawa, nie miałam jeszcze czarnej wersji ;)
OdpowiedzUsuńJest jeszcze druga, ale jej nie miałam :)
UsuńDużo nieznanych mi rzeczy , pianka Nivea Bardzo ciekawa👍
OdpowiedzUsuńNa szczęście większość dostępna na polskim rynku. Ja to mam ochotę na takie kosmetyki, które ciężko dostać w PL...
UsuńMam dużą ochotę na tą maseczkę Black Rose z Evree, ale pewnie poczekam na jakąś promocję :-)
OdpowiedzUsuńMam ten rozświetlający podkład Clarins, ale muszę mieć "odpowiedni moment" żeby się nim cieszyć ;-)
OdpowiedzUsuń