Dawno nie pokazywałam zużytych kosmetyków. W tym poście chciałabym podzielić się z Wami moimi spostrzeżeniami na ich temat. Być może dla kogoś będą stanowiły pomoc w zakupie :)
Moja pielęgnacja twarzy jest dość zmienną kwestią . Codziennie obserwuję stan skóry i na tej podstawie dobieram kosmetyki. Na co dzień doceniam serum, krem do twarzy i pięlęgnacji oczu. Jeśli regularnie czytacie moje artykuły, wiecie, że jestem uzależniona od pielęgnacji EISENBERG. Z przyjemnością podtrzymuję opinię na temat podstawowego kremu nawilżającego Creme Fluide Hydratante. Błyskawiczna aplikacja, lekka formuła, natychmiastowe nawilżenie-to główne cechy kremu. Dodatkowo pięknie współgra z mejkapem. Jeśli chcecie poczytać więcej na temat tego kosmetyku, odsyłam Was do pełnej recenzji.
Serum Clarins Hydra-Essentiel stanowiło dobrą bazę nawilżającą dla każdego dziennego kremu. Było nadzwyczaj lekkie /formuła przypominała wodę/. Nie tworzyło lepkiej powłoki na skórze. Nie powodowało rolowania innych kosmetyków. Małym minusem była wydajność: serum dość szybko się skończyło. Recenzję kosmetyku znajdziecie >>>w tym miejscu<<<.
Clinique Take The Day Off Cleansing Balm kupiłam przy okazji innych zakupów w Sephorze. Rzuciła mi się w oczy mała pojemność /15ml/ produktu. Kiedyś miałam pełnowymiarowe opakowanie i byłam zadowolona, więc stwierdziłam, że "przypomnę" sobie działanie. Odsyłam Was do recenzji z 2014 roku na moim blogu.
"Wykończyłam" też maleńkie serum Estee Lauder Advanced Night Repair. Chciałam je wypróbować ponownie. Kiedyś otrzymałam w prezencie dużą buteleczkę i nie do końca byłam zadowolona. Tym razem potwierdziły się moje wcześniejsze obawy: u mnie serum powoduje wysyp podskórnych krostek, które znikają w momencie odstawienia serum. Lubię niektóre kosmetyki tej marki, jednak to serum zdecydowanie mi nie służy. Za to Advanced Night Micro Cleansing Foam świetnie sprawdzało się podczas wieczornego demakijażu. Żel zmieniał się w piankę, która usuwała makijaż. Nie podrażniał oczu i ładnie usuwał nieczystości z buzi. Być może skuszę się na pełnowymiarową tubę.
Krem pod oczy Clinic Way Dr Ireny Eris sprawdzał się dobrze jako podstawowy krem do pielęgnacji okolicy oczu. Nie podrażniał, szybko wchłaniał się i przynosił komfort wysuszonej skórze. O pierwszych wrażeniach serii Clinic Way poczytacie >>>tutaj<<<.
Skończyłam płukankę octową Rene Furterer Lumicia. Była bardzo wydajna. Nadawała włosom połysk i niwelowała twardość wody. Recenzję szamponu i płukanki znajdziecie w tym miejscu. Jeśli chodzi o pielęgnację włosów, uwielbiam markę KERASTASE. Tym razem skusiłam się na szampon Discipline Bain Fluidealiste. Bardzo ładnie oczyszczał i jednocześnie mył włosy. Nie podrażniał skóry głowy, niwelował swędzenie. Nie przetłuszczał skalpu. Obecnie używam szamponu i maski z linii Chronologiste i również jestem zachwycona.
Jedyny, niepowtarzalny, osobliwy- Coco Chanel Mademoiselle to od wielu lat kultowy zapach, który zawsze muszę mieć w swojej toaletce. W 100% definiuje mnie jako kobietę. Jest uwodzicielski, delikatny, a mimo to dominuje. Świeży, długotrwały i nie do znudzenia. Za każdym razem odkrywam w nim nowe nuty. Używam go przez cały rok. 100ml udało mi się zużyć w przeciągu roku. Niedawno odkryłam zapach, który mógłby zająć ex aequo 1 miejsce, ale jeszcze go testuję.
Marc Jacobs New Nudes kupiona niespełna 2 lata temu skończyła swój żywot. W pięknym odcieniu Have we met? nawilżała i upiększała naturalną czerwień wargową. Swatche i dokładny opis znajdziecie >>>tutaj<<<.
Miniaturę tuszu Dimension de Chanel otrzymałam przy większych zakupach w pefumerii. Byłam go ciekawa, m.in. żeby dokonać małego porównania z Chanel Le volume. Maskara była w porządku, jednak gdybym miałam wybierać między tą a pogrubiającą, wybrałabym tę drugą. Bardziej definiowała rzęsy, wydłużała je i pogrubiała.
Wody termalnej AVENE chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. Wcześniej skończyłam duże opakowanie, mniejszą miałam zawsze w torebce. Odświeżała, przynosiła ulgę skórze po zabiegach kosmetycznych, nawilżała. Zdecydowanie ponowię zakup.
Z migdałowym tonikiem NOREL trochę się męczyłam. Nie przyniósł takich efektów, na jakie liczyłam. Może ze względu na moją niesystematyczność. Do plusów zaliczam brak podrażnień i wydajność.
Widzicie tu swoich ulubieńców? :)
Dla mnie same nowości.
OdpowiedzUsuńSerum Clarins działa rewelacyjnie :)
OdpowiedzUsuńDla mnie nie jest numerem 1,ale było OK :)
UsuńZainteresowałaś mnie tą pianką z EL, szukam właśnie czegoś takiego do mycia, ale musi być piankowe, żeby działało z Clarisonic'em :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że z Twojego denka znam tylko serum z Clarins i z Estee i perfumy Coco, które uwielbia moja Siostra :) To jest faktycznie unikalny zapach, aczkolwiek na mnie lepiej wypada woda toaletowa, niż woda perfumowana, bo od tej drugiej aż mnie kręci w nosie :D
W polskiej Sephorze można kupić miniaturę tego żelu :)Toaletową Coco Chanel też lubię :))
UsuńDziękuję :) W takim razie zapiszę sobie i przy okazji zakupię :)
Usuńnic nie znam z twojego denka . :)
OdpowiedzUsuńDo Coco Chanel Mademoiselle mam ogromny sentyment :-)
OdpowiedzUsuńAhhh ależ bym chciała powąchać flakonik Coco Chanel :)
OdpowiedzUsuń