Nieubłaganie zbliża się lato. Zdrowy tryb życia, sport, sen-to wszystko pomaga osiągnąć wymarzoną sylwetkę. Kropką nad "i" są modelujące kosmetyki do pielęgnacji ciała. Ja również korzystam z kosmetycznych dobrodziejstw . Od miesiąca używam kremu wygładzająco-ujędrniającego DR IRENA ERIS.
Cała seria BODY ART jawi się jako sztuka łączenia innowacyjnych składników aktywnych z odprężającym rytuałem pielęgnacyjnym. Kompleksowa propozycja serii pozwala uzyskać efekt niezwykle gładkiej oraz optymalnie nawilżonej skóry.
I coś w tym jest. Z każdym kolejnym użyciem odkrywałam nowe możliwości kosmetyku.
Krem ma pojemność 200ml i zamknięty został w dużym, wygodnym słoju. Lubię takie rozwiązania, bo mam pełny dostęp do zawartości.
Przy pierwszym otwarciu, od razu urzekł mnie zapach. Ekskluzywny, czarujący, niezwykle kobiecy... Później przekonałam się, że bardzo długo utrzymuje się na skórze. Nawet drugiego dnia nadal wyczuwalna była charakterystyczna, kwiatowa nuta.
Kolejną rzeczą, która przykuła moją uwagę, była konsystencja. Przymiotnik w nazwie produktu jednak do czegoś zobowiązuje. I znów nie zawiodłam się. Faktycznie krem jest skoncentrowany, ale nadal lekki w konsystencji. Aplikacja przebiega bezproblemowo. Krem błyskawicznie się wchłania, nie klei do ubrań. Na powierzchni skóry powstaje bardzo przyjemna, jedwabista powłoka, która utrzymuje się przez dłuższy czas.
Oprócz oczywistego nawilżenia, głównym zadaniem kosmetyku jest wygładzenie i ujędrnienie skóry. Skuteczność działania kremu została wzmocniona innowacyjnym kompleksem HUNGRY.PEPTIX, który podnosi w skórze poziom unikalnych peptydów "głodu". W składzie znajdziemy również masło kakaowe, olej brzoskwiniowy i arachidowy, który 3-krotnie poprawia nawilżenie skóry. Elastyczność skóry gwarantuje wieloskładnikowy ekstrakt owocowy z borówki czarnej, cukru trzcinowego, pomarańczy, cytryny i cukru klonowego.
Moje spostrzeżenia:
Oprócz pięknego zapachu i długotrwałego nawilżenia, bardzo zależało mi na wzmocnieniu niektórych partii skóry. Mam tu na myśli brzuch, uda i pośladki. W tych miejscach najbardziej widoczne są nierówności i uszkodzenia skóry. Ze szczególną starannością, każdego dnia aplikowałam krem właśnie na te partie ciała.
Po około miesiącu od pierwszej aplikacji, zauważyłam wyraźne wzmocnienie skóry poprzez poprawę nawilżenia. Jej powierzchnia "zagęściła się" , stała się bardziej zwarta. Skóra była mniej obwisła, a bardziej napięta. Oczywiście rozstępy nie zniknęły, bo krem nie posiada takiego działania, ale wgłębienia stały się płytsze, a przez to - mniej widoczne.
Według moich obliczeń, przy codziennym używaniu, krem powinien wystarczyć na ok. 2 miesiące. Średnia cena detaliczna to 89zł/200ml.
Jeśli zależy Wam na profesjonalnym przygotowaniu ciała do lata i swobodnego pokazywania się w bikini, to oprócz zmiany stylu odżywiania i wprowadzeniu ruchu, z czystym sercem polecam kosmetyki BODY ART. W ofercie na pewno znajdziecie coś dla siebie :)
mój zapach:)
OdpowiedzUsuńI mój :)
UsuńSerum jest również genialne!
OdpowiedzUsuń