LA MER LA POUDRE LIBRE

14 grudnia 2016
Zdobycie kosmetyku, o którym chciałam dziś Wam wspomnieć, graniczyło z cudem. Mowa o słynnym, ekskluzywnym, sypkim pudrze do twarzy marki LA MER. Dobre pół roku temu nagle zniknął z perfumerii Douglas. Zasięgnąwszy języka, dowiedziałam się, że marka wycofała stare /plastikowe/ opakowanie, zmniejszyła gramaturę i ulepszyła skład.
Czekałam, czekałam... i nic. Wreszcie pojawiła się informacja, że puder ma pojawić się w perfumeriach na początku października. Zaczęło się polowanie. A pudru jak nie było, tak nie było. Miałam szczęście i udało mi się go zarezerwować. Pod koniec października otrzymałam informację, że puder na mnie czeka.

Jeśli jesteście zainteresowani, jak po prawie 2 miesiącach spisuje się u mnie, zapraszam :)


Trzymając w dłoni tekturowe pudełko, od razu ma się świadomość ceny i jakości produktu. Cena dość mocno daje się odczuć zawartości naszego portfela /8g/ 330zł/. 
Wydobywając ze środka ciężki, szklany słoiczek zastanawiałam się, co by się stało, gdyby przypadkowo upadł mi na podłogę lub kafelki... Za każdym razem, gdy go używam, z pełną ostrożnością dbam, by nie wyślizgnął się z dłoni.




Maleńka książeczka z krótkim opisem produktu zawierała tłumaczenie chyba na wszystkie języki świata poza językiem polskim. Dobrze, że chociaż nie musiałam szukać karteczki w języku angielskim...

Całość jest doskonale zabezpieczona nie tylko puszkiem, ale i naklejką zapobiegającą rozsypywaniu się pudru.





Puder występuje w jednym odcieniu translucent. Dopasowuje się do każdego typu i odcienia skóry. Znam wiele pudrów sypkich z wyższej półki, jednak żaden nie był tak drobno zmielony jak ten. Przypomina wręcz puch, coś lekkiego, ulotnego. Jest bardzo przyjemny w dotyku.



Produkt można aplikować prosto z opakowania, jednak ze względów higienicznych wolę wysypywać małą porcję do wnętrza nakrętki i dopiero wtedy przy pomocy pędzla nanosić na twarz.

Od razu po aplikacji zauważam różnicę w strukturze i wyglądzie skóry. Cera optycznie staje się wygładzona, zmarszczki są mniej widoczne. Cera zyskuje zdrowy blask. Wydaje się być świeża i wypoczęta. Mam wrażenie, że tworzy delikatny efekt "zblurowanej" cery.

W składzie zastosowano słynne Miracle Broth  /algi/, które sprawiają, że kosmetyk ma również działanie pielęgnacyjne.

Puder nie ma działania typowo matującego. Upiększa cerę, wizualnie odmładza ją, rozświetla. Sprawia, że wygląda prawie idealnie. Nie wysusza skóry i ładnie "trzyma kontur". Można stosować go na podkład lub solo, by podkreślić naturalny koloryt skóry.

Wydajność jest typowa jak w przypadku innych, podobnych pudrów.

Jestem bardzo zadowolona, że udało mi się zdobyć kosmetyk. Używam go codziennie, bo widzę, że moja cera wygląda dużo lepiej niż wcześniej. 







Magda















5 komentarzy on "LA MER LA POUDRE LIBRE"
  1. Piękne opakowanie i bardzo ładnie wygląda na buzi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Testowałam go w perfumerii i również miałam go odłożonego, ale nie zdecydowałam się ostatecznie na zakup. Dlaczego? Na mojej cerze był tak niewidoczny po tym jak zaaplikowała mi go konsultantka La Mer, że nie dostrzegłam żadnych upiększających właściwości. Nawet drobinki były niewidoczne. Fakt, że jest najbardziej zmielonym pudrem na świecie, ale zabrakło mi tego zjawiskowego efektu, tego woow. W momencie, kiedy gapiąc się w lusterko przez 3 minuty i nie widząc tego, czego oczekiwałam po tym pudrze La Mer poprosiłam konsultantkę, by dała mi pędzel i sama dołożyłam sobie pudru. Byłam ciekawa, czy potrafi kamuflować (retuszować jak HD MUFE) rozszerzone pory. I co? Lipa. Zrobiła się w tym miejscu ciastolina, a nie miałam na sobie ciężkiego pudru - rozświetlający YSL.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może po prostu wszystko zależy od tego, czego oczekujemy od danego kosmetyku. Wiadomo,że nie wszystko sprawdzi się u nas, mimo że ktoś inny był zadowolony. Na pewno nie szukałam w nim zdolności kamuflażu rozszerzonych porów, bo od tego są inne kosmetyki, np. baza. Nie mam aż tak dużych porów /jedynie na nosie/ , więc pod tym względem nie oceniałam produktu.
      Może spróbuj "sypańca" z Giorgio Armani. Jest równie dobry co ten, a różnice są detalami ;)

      Usuń
  3. Już samo opakowanie wygląda pięknie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię takie pudry - mgiełki. Szkoda, że ma tak małą pojemność...

    OdpowiedzUsuń

Auto Post Signature

Auto Post  Signature