Kiedyś pisałam Wam, że moja skóra należy do skór stricte mieszanych, z tendencją do wyprysków. Od jakiegoś czasu jej preferencje uległy zmianie. Stała się sucha i odwodniona. Kondycja skóry wokół oczu najbardziej się pogorszyła. Gołym okiem można było dostrzec przesuszone obszary. Gdzieniegdzie skóra zaczęła się łuszczyć.
Musiałam zmienić pielęgnację na bardziej nawilżającą i nawadniającą. Zakupiłam kilka kosmetyków, które miały pomóc mi w przywróceniu równowagi skórze. Dziś o jednym z nich, w którym pokładałam nadzieję. Czy jednak spełnił moje oczekiwania?
BLUE ORCHID FACE TREATMENT OIL to jeden z kilku olejków do twarzy oferowanych przez markę CLARINS.
Ten-z ekstraktem z błękitnej orchidei- przeznaczony jest do skóry odwodnionej. Zawiera 100% czystego ekstraktu roślinnego. Oprócz błękitnej orchidei, w składzie znajdziemy olejek eteryczny z paczuli, drzewa różanego i orzecha laskowego. Taka kombinacja ma za zadanie dodać skórze blasku, ożywiać i tonizować ją. Dzięki bogatej konsystencji ma odżywiać i nawilżać skórę, a także zapobiegać utracie wilgotności.
Olejek został zamknięty w szklanej buteleczce /30ml/. Jak przystało na taką postać kosmetyku, dołączono do niego pipetkę, którą możemy nabrać dowolną ilość olejku.
Producent zaleca, by kosmetyk stosować tylko wieczorem /zapewne ze względu na tłustą konsystencję/.
Ochoczo zabrałam się za używanie olejku. Stosowałam go dzień w dzień. Początkowo - w zastępstwie kremu nocnego, potem razem z kremem.
Po dłuższym stosowaniu zauważyłam, że olejek nie do końca się u mnie sprawdza. Owszem, po aplikacji od razu przynosi ulgę ściągniętej skórze, ale nie nawilża jej w głębszych warstwach. Skąd to wiem? Olejek zupełnie nie wchłaniał się w skórę. Pozostawał na jej powierzchni i to niezależnie od długości czasu. Skóra twarzy była przez cały czas tłusta, ale nie nawilżona. Nie mówiąc o głębszych warstwach. Rano cera była ściągnięta i sucha. Od razu dało się odczuć brak jakiegokolwiek nawilżenia czy odżywienia.
Myślałam, że może źle aplikuję olejek, więc spróbowałam mieszać go z kremem na noc. Kilka kropli mieszałam z porcją kremu i w ten sposób próbowałam "przemycić" olejek w głąb skóry. Nic z tego. Olejek wytrącał się z kremu i znów pozostawał na powierzchni skóry.
Na razie zaprzestałam używania tego specyfiku. Nie ukrywam, że z dużym żalem, bo kosmetyk zapowiadał się naprawdę obiecująco. Zapach i skład zachęcają, ale jak go "ugryźć" żeby spełniał swoją rolę?
Może macie na niego jakiś sposób, by zaczął się wchłaniać? Liczę na Wasze propozycje :)
Magda
Szkoda, że się nie sprawdził. Zapowiadał się całkiem przyzwoicie.
OdpowiedzUsuńA kiedyś miałam na niego ochotę i naprawdę się nim interesowałam. Może dobrze, że odłożyłam decyzję żeby go kupić na później, a teraz wiem, że na pewno go nie kupię ;/
OdpowiedzUsuńNa wchłanianie polecam nałożenie gorącego kompresu z gazy :)
OdpowiedzUsuńNakładałam go na wilgotną skórę i bez efektu...
UsuńMiałam miniaturkę tego olejku i jak dla mnie beznadzieja. Śmierdzi to coś niemożliwie, aż niedobrze mi się robi, do tego nie wchłania się całkowicie, a wisienką na torcie jest zapychanie skóry, także moim zdaniem to jest po prostu okropny produkt i mogę się tylko cieszyć, że nie wyrzuciłam pieniędzy w błoto kupując pełnowymiarowy, tylko dostałam miniaturkę przy zakupach czegoś innego :D
OdpowiedzUsuńZasugerowałam się opiniami innych i jak widać,nie wszystkim służy to samo. Przynajmniej wiem,że w swej opinii nie jestem odosobniona...
UsuńSzkoda, że się nie sprawdził. Może jak Twoja cera się unormuje to będzie sprawdzał się lepiej. Ja też mam chęć na któryś z tych olejków - nie wiem jeszcze który. Ale tak czy siak, na razie blokuje mnie cena nawet po promocji. Myślę, że jak w końcu "dojrzeję" do myśli, że warto jest na niego tyle wydać, to go kupię :)
OdpowiedzUsuńJeszcze go nie skreślam. Poczekam aż moja cera dojdzie do siebie i spróbuję poużywać go jeszcze raz :)
UsuńAż mnie zaciekawiło, co on ma w składzie, że się tak źle wchłania?
OdpowiedzUsuńLubię używać olejków do twarzy, ale nie spotkałam się jeszcze z takim zjawiskiem...
Skład:
Usuńcorylus avellana seed oil, pogostemon cablin oil, parfum, helianthus annuus seed oil, tocopheryl acetate, orchid extract, linalool, limonene, coumarin, eugenol.
Miałam go i u mnie było ok, bardzo lubiłam ten olejek, może po prostu nie ta pora roku, albo Twoja skóra go po prostu nie potrzebuje... Może będzie służył Twojej Mamie? :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że się nie spisał.
OdpowiedzUsuńJa mam wersję do cery tłustej i ubóstwiam ją :-) Mimo, że u mnie też do końca się nie wchłania to jednak mi to nie przeszkadza. Najważniejsze dla mnie, że pozwala mi regulować wydzielanie sebum i już nie świecę się jak latarnia:-D
OdpowiedzUsuń