Moja pięta achillesowa... Miałam, mam i pewnie będę miała coraz większe cienie pod oczami. Taka moja uroda. Do tego dochodzi wiek, uwarunkowania genetyczne, stres. Już dawno temu pojawiły się kurze łapki i zmarszczki mimiczne. Oprócz dobrej pielęgnacji tej strefy, na co dzień staram się ukryć jak najwięcej.
Od dobrego korektora oczekuję 3 rzeczy:
- dobrego krycia
- nawilżenia
- trwałości i niepodkreślania zmarszczek
Tym razem przetestowałam 2 korektory: CHANEL CORRECTEUR PERFECTION CONCEALER i ESTEE LAUDER DOUBLE WEAR STAY-IN-PLACE FLAWLESS WEAR CONCEALER.
Jak się spisały? Zapraszam do dalszej części...
Jak pierwszy zakupiłam korektor CHANEL. Mam słabość do tej marki z powodu zapachu, który w pełni mnie określa i definiuje /Coco Chanel Mademoiselle/, choć uczciwie mówiąc, ceny kosmetyków kolorowych tej marki, biorąc pod uwagę jakość, są mocno zawyżone.
W Polsce dostępne są 3 odcienie korektora: 10 beige clair, 20 beige ivory i 31 beige rose. Posiadam najjaśniejszy odcień, który według mnie aż taki jasny nie jest. Na pewno będzie zbyt ciemny przy porcelanowym odcieniu skóry. Czasami też odnoszę wrażenie /być może zależy od światła/, że ma lekko różowe tony /czego nie lubię w kosmetykach/.
Konsystencja jest dość ciekawa, przypomina mus. Podobno została stworzona na bazie żelu. Dobrze się rozprowadza, ładnie stapia się ze skórą. Producent zapewnia, że produkt ma właściwości rozświetlające, ale na pewno nie jest to ten sam produkt co słynny korektor YSL Touch Eclat. Krycie określiłabym na średnie. Na pewno nie jest to korektor mocno kryjący, "gruntujący" skórę pod oczami.
W zależności od kondycji mojej skóry, czasami lubi wchodzić w zmarszczki i je podkreślać. Na 100% wchodzi w pory skóry /kilka razy zdarzyło mi się go przypadkowo zaaplikować w okolicy nosa/. Tuszuje niewielkie niedoskonałości. Podobno ma odbijać światło i optycznie wygładzać skórę pod oczami, jednak ja tego nie zauważyłam.
Po dłuższym czasie używania skóra przyzwyczaiła się do działania kosmetyków i nie dostrzegałam spektakularnych efektów krycia i maskowania cieni pod oczami.
Co do aplikatora, w przypadku obu jest podobna jak przy nakładaniu błyszczyka do ust. Nie wiem, jak wydobędę resztki korektora, gdy już będzie się miał ku końcowi.
Korektor ESTEE LAUDER również występuje w 3 odcieniach: light, medium, warm /posiadam 02/. Według mnie może być stosowany nie tylko pod oczy, ale i do krycia niedoskonałości na całej buzi.
O dziwo, polubiłam się z nim. Tak jak nie lubię klasycznego podkładu Double Wear, tak ten jest w porządku. Posiadam miniaturę o poj. 1,9 ml /pełnowymiarowe opakowanie mieści 7ml/.
W porównaniu z korektorem Chanel ma lepsze krycie i nie ściera się tak szybko jak poprzednik. Ma gęstszą konsystencję, jest bardziej kremowy. Pomimo swojej "ciężkości" nie widać tego na twarzy. Nie przesusza okolicy oka, nie podkreśla zbyt mocno zmarszczek mimicznych. Nie przesuwa się na skórze i nie rozmazuje. Ma mniejsze właściwości rozświetlające niż korektor Chanel.
Kolor jest ciut ciemniejszy od Chanel, ale nie odznacza się na skórze. Można powiedzieć, że dopasowuje się do kolorytu skóry. Wydaje mi się, że jest bardziej wydajny.
W zależności od tego, czego oczekujecie po korektorze pod oczy, można wybrać albo jeden albo drugi. Jeśli nie borykacie się z dużymi zaczerwienieniami, zasinieniami i zmarszczkami, a chcecie tylko lekko zatuszować niedoskonałości i uzyskać lekkie rozświetlenie, korektor Chanel będzie odpowiedni. Chcąc uzyskać większe i długotrwałe krycie, korektor Estee Lauder spisze się dużo lepiej.
Jeśli o mnie chodzi, obecnie wolę korektor Estee Lauder, ale na pewno nie jest ideałem. Wciąż go szukam...
Magda
Proponuje spróbować kiedys Narsa, Radiant Creamy Concealer. Lepszego nie znam i jeśli bedziesz miała okazje, to go wypróbuj :)
OdpowiedzUsuńMam go na liście :)
UsuńJa z kolei go nie polecam ;-) Wchodzi w zmarszczki i przesusza skórę :-/ Spójrz na Remarcable MJ :-)
UsuńJa też polecam Narsa, najlepszy korektor, jaki w życiu używałam i jak zużyję dwa z Maca, które mam obecnie (są ok, ale żaden tam szał, a Pro Longwear na dłuższą metę pod oczy się nie nadaje, bo wysusza), to na pewno kupię znowu Narsa i już będę zawsze kupować :)
OdpowiedzUsuńSkoro Ty go polecasz,to muszę go mieć! ;)
UsuńPolowałam na miniaturkę EL swego czasu :P Głównie stawiam na korektory mineralne... a z tych tańszych polecam Catrice :)
OdpowiedzUsuńMineralnych nigdy nie używałam. Może kiedyś... Z Catrice mam kamuflaą w słoiczku i właśnie kończę drugie opakowanie :)
UsuńJestem ciekawa jak u mnie sprawdziłby się ...
OdpowiedzUsuńZ tych dwóch chyba bardziej Chanel by mnie skusił :)
OdpowiedzUsuńŚwietne porównanie, musiałabym wypróbować na sobie, bo oba kuszą. Na razie mam Touche Eclat YSL i jestem zadowolona :)
OdpowiedzUsuńYSL też miałam i spisywał się genialnie jeśli chodzi o rozświetlenie, natomiast z kryciem nie radził sobie już tak dobrze...
Usuńoby dwa są świetne ; )
OdpowiedzUsuńELDW uwielbiam ale pod moje oczy jest zdecydowanie za ciężki, za to na niedoskonałości spisuje się świetnie! Czasami jak nie mam czasu to nakładam go punktowo na twarz i mogę spokojnie wyjść z domu :)
OdpowiedzUsuń