... kiedyś też je robiłam. Wraz z końcem roku obiecywałam sobie wiele rzeczy, które miałam realizować w nowym roku. Najczęściej dotyczyły zmian w odżywianiu, uprawianiu nowych sportów itp. Z perspektywy czasu widzę, jakie to było stresujące. Bo przecież jeśli się coś obiecało /czasem publicznie lub na blogu/ to trzeba było słowa dotrzymać. Po pewnym czasie wywoływało to ogromną presję. Czułam się zmuszana do czegoś, co nie sprawiało mi już takiej przyjemności jak wcześniej. Dotrzymywanie takich postanowień kończyło się najczęściej fiaskiem. Czułam, że znów przegrałam. Nie muszę pisać, jak się wtedy czułam.
Nauczona doświadczeniem lat poprzednich, zrezygnowałam z postanowień "na siłę". Każdy czas jest dobry na zmianę. Nie trzeba czekać do 1 stycznia, żeby podjąć jakieś wyzwanie. Musimy czuć w sobie chęć zmiany dotychczasowych przyzwyczajeń. Tego nie zmieni data. Musimy to po prostu czuć.
Obecnie mam tylko jedno marzenie /nie postanowienie/: wytrwać w tym,co udało mi się osiągnąć w 2015 roku. Do zmian musiałam dojrzeć, sama zrozumieć sens ich wprowadzenia.
Jeśli chcecie coś zmienić w swoim życiu, pewnie setki razy zadajecie sobie pytanie: jak to zrobić? Nie jestem ekspertem, ale mogę napisać, co mi pomogło. Trzeba znaleźć sobie dobrą motywację. W moim przypadku tylko ona może pchać nas do przodu, by być coraz bliżej celu. "Po drodze" wiele razy miałam dość i chciałam przerwać walkę, ale motywacja nie pozwalała na to. Co może stanowić motywację? Tak naprawdę wszystko. Moja walka dotyczyła nowej sylwetki, zgubienia wielu kilogramów. Motywacją były spodnie, w które od lat nie mogłam się wbić, motywujące profile na IG dziewczyn, które mają idealne ciała, wsparcie męża. To ostatnie jest niezwykle istotne. Bez wsparcia bliskich jest dużo trudniej. Nie załamujcie się, gdy czujecie, że stoicie w miejscu lub nawet cofacie się. Potem znów jesteście o dwa kroki dalej.
Rok temu, w styczniu, wcale nie planowałam dużych zmian w swoim życiu. Oczywiście chciałam schudnąć,ale nie wierzyłam, że może mi się to udać. Swoją walkę o nową siebie zaczęłam 9 czerwca 2015r. To był moment, gdy doszłam "do ściany" i czułam, że nie ma odwrotu. Dzięki dobrej motywacji, silnej woli i wsparcia bliskich schudłam 23kg. Walczę nadal, ale jestem już na takim etapie, że nie zmuszam się do niczego. Zmiana żywienia i stylu życia sprawia mi ogromną przyjemność. Nie sądziłam, że kiedyś dojdę do takiego momentu, ale naprawdę to się dzieje i jestem z siebie mega dumna! Nie ma nic cudowniejszego, gdy do przymierzalni biorę spodnie o dwa rozmiary mniejsze i w nie wchodzę :) Oczywiście zdarzy mi się zjeść coś słodkiego lub mniej zdrowego. Trzeba pamiętać o zachowaniu umiaru we wszystkim. Nie można sobie wciąż czegoś odmawiać, bo w końcu ulegniemy i stracimy to, o co walczyłyśmy tak długo.
Już się nie odchudzam. Zmieniłam styl życia. Inaczej się odżywiam. Zwracam uwagę na to,co jem. Biegam, ćwiczę w domu, chodzę na siłownię. Czuję się silna.
Jeśli chcecie coś zmienić w swoim życiu, nie czekajcie. Poczujcie w sobie siłę i działajcie! Nagroda będzie wielka :)
Powodzenia!
Magda
Masz rację, nigdy nie warto sobie odmawiać dla siebie, tego co nam sprawia przyjemność, bo prędzej czy później to się zemści. Życzę powodzenia w dalszych planach :) Wszystkiego dobrego w Nowym Roku :*
OdpowiedzUsuńNajważniejsza jest własna akceptacja i robienie czegoś dla siebie, a nie pod presją. Bo nowy roku, bo wszyscy.
OdpowiedzUsuńgratulację zmobilizowania ; ) ja jak zawsze coś chce zmienić to brne do końca choć nieraz nie mam sił na dalszą walkę i się poddaję, a wiem, że nie powinno tak być !
OdpowiedzUsuńGratuluję wytrwałości przede wszystkim ;)
OdpowiedzUsuńPięknie napisane, aż mi łza się zakręciła :*
OdpowiedzUsuńGratuluję Kochana sukcesu osobistego! Gratuluję zmiany w sposobie odżywiania!
Dziękuję :*
UsuńGratuluję, ogromny sukces tyle schudnąć! :)Też już nie robię postanowień, bo nie mogłam ich zrealizować i byłam potem smutna, co ma być to będzie :)
OdpowiedzUsuń