Rozdanie VITA LIBERATA trwa, a ja już dziś chcę podzielić się z Wami opinią na temat samoopalającej pianki do ciała marki Vita Liberata. Czy osiągnęłam efekt zdrowej opalenizny? Zapraszam do dalszej części...
W brązowej butelce mamy do dyspozycji aż 125 ml płynu opalającego, który podczas aplikacji zamienia się w lekką, brązową piankę.
Obecność rękawicy w zestawie jest obowiązkowa. Zrobiona z miękkiego materiału jest idealnym akcesorium do łatwego rozprowadzania brązującej pianki. Zapewnia gładką, bezsmugową i naturalną opaleniznę. Po użyciu, rękawicę można umyć zwykłym mydłem i wodą.
W zależności od "wyjściowego" koloru naszej skóry, możemy zaopatrzyć się w wersję "medium" /średnią/ i "dark" /ciemną/.
W moim posiadaniu znalazła się pianka w średnim odcieniu.
Zanim po raz pierwszy użyłam produktu, wykonałam peeling całego ciała. Wszystko po to,by pozbyć się martwego naskórka i dobrze przygotować skórę do koloryzującego zabiegu.
Po wstrząśnięciu butelką, zaaplikowałam pierwszą porcję pianki na rękawicę.
Następnie, okrężnymi ruchami wsmarowywałam produkt w partie ciała. Dzięki rękawicy, aplikacja jest bardzo prosta. Nie powstają smugi, nie tworzą się "zacieki" na skórze. W miejscach, gdzie skóra jest grubsza /kolana,łokcie/ produkt nie zbierał się . Nie tworzyły się ciemniejsze miejsca na skórze.
Produkt nie pachnie tak jak typowe samoopalacze. Nie posiada tego charakterystycznego zapachu. Nie jest też całkowicie bezwonny. Pachnie w sposób nieokreślony. Woń nie jest ani przyjemna ani przykra. Powiedzmy: obojętna. Od razu po aplikacji,produkt wysycha..
Już po pierwszej aplikacji zauważyłam różnicę w kolorze skóry. Zaskoczyło mnie też pielęgnacyjne działanie pianki. Przed aplikacją skóra była skóra /dodatkowo wcześniej wykonany był peeling/,a już po pierwszej aplikacji skóra została nawilżona. Doczytałam,że w składzie znajduje się aloes, ekstrakt z ogórka, granatu i rumianek. W dotyku skóra sprawiała wrażenie gładkiej i odżywionej. Późniejsze aplikacje tylko potwierdziły moje obserwacje.
Ingredients:
pHenomenal 2-3 Week Tan Mousse : Aloe Barbadensis (Aloe Vera) Leaf Water
(Aqua, Eau)*, Dihydroxyacetone***, Cocamidopropyl Betaine, Saccharide
Isomerate***, Tocopheryl Acetate, Cucumis Sativus (Cucumber) Extract**,
Hammamelis Virginiana (Witch Hazel) Extract**, Fucus Vesicolosus
(Bladderwrack) Extract**, Papaya (Papaya) Fruit Extract**, Citric Acid,
Punica Granatum (Pomegranate) Extract*, Rubus Ideaus (Raspberry)
Extract*, Litchi Chinensis (Lychee) Extract**, Glycyrrhiza Glabra
(Liquorice) Extract*, Vitis Vinifera (Grape) Extract**, Gingko Biloba
Extract*, Sodium Benzoate, Betain, Potassium Sorbate, CI 17200 (Red 33),
CI 42090 (Blue 1), CI 19140 (Yellow 5), CI 60730 (Ext. Violet 2), CI
14700 (Red 4) *Organic / **Natural Origin / ***Ecocert
W kilkugodzinnych odstępach czasu dokonałam jeszcze dwóch aplikacji /razem 3/. Tak jak radził producent,po 3 użyciach umyłam ciało. Nadmiar produktu zmył się, a właściwa opalenizna pozostała. Skóra wyglądała jak po kilku "sesjach" na plaży :) Nigdzie nie było smug i co najważniejsze: kolor ciała był brązowy,a nie -jak w przypadku większości samoopalaczy-pomarańczowy.
W ten sposób uzyskana opalenizna była trwała jeszcze przez dobrych kilka dni. Potem pianki używałam raz na 5-6 dni, by podtrzymać efekt brązowej skóry.
W produkcie Vita Liberata podoba mi się jeszcze to,że efekt opalenizny można stopniować. Wszystko zależy od naszych upodobań.
Poniżej przedstawiam porównanie w odcieniu skóry na ręce podczas kolejnych aplikacji. Myślę, że efekt jest bardzo dobrze widoczny:
Jeśli wcześniej zastanawiałyście się,czy warto, odpowiadam: WARTO! Kosmetyki VL możecie zakupić w Sephorze lub wygrać podobny zestaw w moim rozdaniu, które trwa jeszcze do 6 lutego.
Lubicie produkty samoopalające czy wolicie opalać się na słońcu?
Magda
Super się zapowiada. I fajnie, że można go stopniować.
OdpowiedzUsuńAle efekt! ;)
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam takiego kosmetyku. Fajny efekt:)
OdpowiedzUsuńSuper! Ja jednak ZAWSZE narobię sobie plam. Jestem niepełnosprytna jeżeli chodzi o takie produkty ;D
OdpowiedzUsuńTen produkt na pewno ich nie zrobi ;)
UsuńNigdy nie uzywalam samoopalacza i jakos mnie nie kusza. Nie musze byc brazowa. Bladosc jest w modzie hehe
OdpowiedzUsuńJa tam polubiłam moją białość i już nie używam tego typu kosmetyków ;-))
OdpowiedzUsuńJa też lubię swoją,ale od czasu do czasu lubię gdy jest bardziej brązowa :))
UsuńWow - świetny efekt :)
OdpowiedzUsuń