Na ten tusz miałam ochotę od dawna. Jako,że marka COVERGIRL jest niedostępna w Polsce, musiałam trochę poczekać, aż wreszcie będę mogła się nim cieszyć.
Pełna nadziei, po raz pierwszy pomalowałam nim rzęsy i..... mój zachwyt nieco ostygł. Dlaczego? Zapraszam do dalszej części...
Lashblast zawiera opatentowaną formułę
pogrubiającą i szczoteczkę zaprojektowaną tak, aby podkręcić i
maksymalnie powiększyć każdą rzęsę.
Dostępna w czterech kolorach: 800 Very black,
805 Black, 810 Black brown, 805 Brown oraz w wersji klasycznej i wodoodpornej.
Dostępna w czterech kolorach: 800 Very black,
805 Black, 810 Black brown, 805 Brown oraz w wersji klasycznej i wodoodpornej.
Tyle można znaleźć na polskich stronach. Ogólnie, producent obiecuje zagęszczenie i wydłużenie rzęs . Do tego tusz ma się nie kruszyć i utrzymywać przez cały dzień w nienagannym stanie.
Opakowanie jest klasyczne,w pomarańczowej szacie graficznej przyjemnej dla oka. Pojemność to aż 13,1ml.
Pierwszą rzeczą, która mnie zmartwiła, był kształt szczoteczki. Pominę fakt, że jest silikonowa /nie lubię takich/. Dla moich krótkich rzęs jest zbyt duża. Silikonowe wypustki są dość krótkie, zwężając się ku końcowi. Malowanie dolnych rzęs taką szczotą to nie lada wyzwanie. Szczególnie, gdy rano spieszyłam się do pracy, próbując "ogarnąć" makijaż oka.
Aplikacja tuszu na górne rzęsy wcale nie była prostsza. Szczoteczka nie dociera do wszystkich rzęs. Szczególnie te krótsze są niedokładnie pomalowane. Tusz odbijał się na górnej powiece.
Pomijając sprawy "techniczne", oczekiwałam, że wreszcie moje rzęsy zyskają na długości i objętości. Jakież było zdziwienie, kiedy malując rzęsy efekt był, najwyżej naturalny. Nie o takie wrażenie mi chodziło. Owszem, przy dwóch warstwach tusz był widoczny na rzęsach, ale o efekcie "wow" mogłam zapomnieć.
Początkowo tusz był bardzo "mokry". Po kilku dniach, gdy odrobinę wysechł, dużo lepiej podkreślał rzęsy. Odrobinę lepiej je wydłużał, ale za to sklejał. Maskara nie unosi rzęs i nie podkręca ich zbyt mocno.
Niestety, maskara nie jest kosmetykiem trwałym. Po kilku godzinach zaczyna się kruszyć i niemiłosiernie osadza się na dolnej części okolicy oka. Natychmiast rozmazuje się w kontakcie z odrobiną wody. Dość dobrze ulega demakijażowi zwykłym płynem micelarnym.
Cena kosmetyku waha się w granicach $5 /USA- Walmart/. Można ją również nabyć na stronie amazon.co.uk za cenę 8 funtów.
Plusy:
+ po ok. miesiącu używania zaczął lepiej wydłużać rzęsy
+ nie podrażnia oczu
+ intensywny kolor czerni /very black-mój odcień/
+ duża pojemność
+ łatwość w usunięciu tuszu /demakijaż/
Minusy:
- nieprzyjemny zapach
- zbyt duża szczoteczka, która niedokładnie aplikuje tusz
- maskara odbija się na górnej i dolnej powiece
- słabo zagęszcza rzęsy
- nie podkręca ich
- nie unosi rzęs
- kruszy się /okruszki tuszu osiadają się na twarzy/
- niedostępny w Polsce
Skład:
Water/eau, glyceryl stearate, ammonium acrylates cocopolymer, disteardimonium hectorite, propylene glycol, stearic acid, copernicia cerifera (carnauba) wax, triethanolamine, synthetic wax, acrylates copolymer, polyvinyl alcohol, lecithin, propylene carbonate, oleic acid, polyethylene, alcohol, denat., benzyl alcohol, panthenol, ascorbyl palmitate, tocopherol, glycerin, sodium laureth sulfate, xanthan gum, tocopheryl acetate, methylcellulose, phenoxyethanol, methylparaben, ethylparaben, .
Wniosek jest jeden: nie zawsze to, co służy innym , posłuży także mnie :))
Magda
Nie wiem dlaczego ale jak do mnie to ten tusz jakoś nie przemawia
OdpowiedzUsuńGdybym wiedziała wcześniej,że szału nie ma,też pewnie bym go nie kupiła...
UsuńA szkoda, że tak kiepsko z trwałością ;/
OdpowiedzUsuńSzkoda, że się nie sprawdził :(
OdpowiedzUsuńTeż żałuję...
UsuńSłaby ten efekt ;/
OdpowiedzUsuńMisiu, ale COVERGIRL to nic innego jak Max Factor!!! A ten tusz to False Lash Effect tylko nie wiem ktory dokładnie. U mnie akurat False Lash Effect sie sprawdzał. Wydaje mi się, że Do Twoich rzęs lepsza by była zwykła szczoteczka, jak np. w Max Factor 2000 calorie albo Oriflame Master Curl. I najlepiej zeby szczoteczka była wygięta w luk.
OdpowiedzUsuńSłyszałam,że te tusze są porównywalne z MF. Miałam False Lash Effect,ale szału nie było. 2000Calorie był dużo lepszy i szczoteczka bardziej mi odpowiadała niż ta tutaj.
UsuńNiedawno kupiłam sobie tusz,który jest świetny i właśnie ma wygiętą w łuk szczoteczkę ;)
A słyszałam, że on taki super..
OdpowiedzUsuńNie na moich rzęsach...
UsuńTen tusz daje rewelacyjne efekty, ale nie na każdych rzęsach. Niestety Twoje rzęsy potrzebują innej formuły i innej szczoteczki.
OdpowiedzUsuńMasz rację ;)
Usuńno u mnie dalby zupełnie taki sam efekt - czyli znikomy :/
OdpowiedzUsuńJestem wielką zwolenniczką tuszów do rzęs z takimi szczoteczkami!
OdpowiedzUsuńU mnie sprawdził się bardzo dobrze, ale rzeczywiście - odbija się na powiekach i to jego minus :-)
OdpowiedzUsuńU mnie dodatkowo zaczął się osypywać...
UsuńOj a chciałam go niedługo kliknąć...
OdpowiedzUsuńCzyli szału nie ma. Dobrze wiedzieć :)
OdpowiedzUsuńJakoś nie widzę efektu, chyba to nie jest tusz dla Twoich rzęs, różnie to bywa. Wydaje mi się, że w Twoim przypadku potrzebny jest tusz pogrubiający, zwiększający objętość z grubą, włochatą szczoteczką, zupełnie inny niż ten.
OdpowiedzUsuńMoje rzęsy to w ogóle potrzebują geniusza w tej dziedzinie. Mało który tusz jest w stanie wydobyć ich długość i kształt...
UsuńSzczoteczka wygląda fajnie, ale efekt na rzęsach mi się nie podoba :)
OdpowiedzUsuńszkoda że okazał się takim bubelkiem...
OdpowiedzUsuńfajną ma szczoteczkę, ale efekt marny :(
OdpowiedzUsuńJest wiele tańszych i lepszych maskar. Ta nie prezentuje się zbyt ładnie na rzęsach.
OdpowiedzUsuńja lubię silikonowe szczoteczki ale też nie duże bo mam problem z malowaniem rzęs :D Oj widać na zdjęciu że słaby efekt...
OdpowiedzUsuń