Uwielbiam róże. Jakiś czas temu zaopatrzyłam się w kolejny róż MAC-a o satynowym odcieniu well dressed.
Miałam nadzieję,że będzie co najmniej tak dobry jak dainty. Nieco się zdziwiłam,gdy po raz pierwszy próbowałam zaaplikować go sobie na kości policzkowe.Pomimo kilkukrotnej aplikacji, jest słabo widoczny. Niska pigmentacja powoduje,że trzeba się namęczyć,by był widoczny na buzi.
Nieco później, w Hebe zakupiłam o wiele tańszy róż Bell w odcieniu nr 52.
Kolory obu są dość podobne. MAC nie ma rozświetlających drobinek, zawiera złote pigmenty. Bell jest bardziej miękki,mocniej napigmentowany. Jego aplikacja jest dużo łatwiejsza. Efekt na policzkach jest bardziej naturalny i bardziej zauważalny.
Największą różnicą w obu jest cena: za MACzka musimy dać 96zł., a Bell kosztuje ok. 10-12zł.
I kto powiedział,że tańsze jest gorsze? :))
Magda
mialam ten roz :) byl calkiem w porzadku :)
OdpowiedzUsuńZupełnie się z tym porównaniem nie zgodzę. Bell 052 miałam kiedyś, jedno opakowanie zużyłam do końca, drugie mniej więcej w połowie nie przeżyło upadku na płytki w łazience. MAC Well Dressed kupiłam pod koniec lutego. Uważam, że jakość tych dwóch produktów różni się mocno. Owszem MAC ma średnią pigmentację i bardzo jasny kolor, więc jest słabo widoczny na twarzy, zwłaszcza przy ciemniejszej karnacji. Ja należę do bladolicych, więc u mnie go widać już po 1 warstwie. Sprawdza się idealnie do dziennych makijaży dając bardzo naturalny efekt. To, co przede wszystkim odróżnia go od Bell to trwałość. MAC trwa na mojej tłustej skórze do demakijażu dobre kilkanaście godzin. Bell znikał już po kilku godzinach. Jeśli już miałabym wskazać jakiś zamiennik MACa, to byłby to raczej róż z Inglota nr 72. Kolor bardzo podobny, nieco ciemniejszy, bardzo dobrze napigmentowany i równie trwały, a cena znacznie niższa (ok. 20 zł).
OdpowiedzUsuńU mnie niestety well dressed nie sprawdził się. Na twarzy jest prawie niewidoczny. Po całym dniu praktycznie go nie ma. Może dlatego,że nie jestem aż tak blada.
UsuńŻeby zeswatchować go na palcu,musiałam trzeć dobre parę razy,podczas gdy Bell dał piękny odcień już po jednym przetarciu.
Różu z Inglota nie miałam,więc się nie wypowiadam ;)
Mam ten róż z Bell i moim zdaniem Mac jest dużo ładniejszy ;-)
OdpowiedzUsuńMAC zdecydowanie ładniejszy, subtelniejszy, choć i Bell fajniutko wygląda ;)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie wybrałabym Bell, nie wydałabym 100 zł za róż
OdpowiedzUsuńRzeczywiście trochę podobne te róże :) Ja nie mam ani z Bell ani z MAC'a, ostatnio używam na zmianę róży mineralnych z Amilie i Annabelle Minerals :)
OdpowiedzUsuńMac bardziej przypadł mi do gustu chociaż Bell w swoim przedziale cenowym jest ok :)
OdpowiedzUsuńz bell jest świetny ,miałam i lubiłam
OdpowiedzUsuńna maca mnie nie stac ale mam róż z bell i jestem zadowolona :) długo sie trzyma i fajnie nakłada nie robiąc plam :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten róż , już mi się kończy i bardzo ubolewam nad tym :-/
OdpowiedzUsuńJeśli nie znajdę czegoś innego to pewnie zakupię go po raz drugi. Jest strasznie wydajny miałam go ponad dwa lata :-) przy codziennym używaniu.
Nie miałam jeszcze żadnego różu ;p Używam kulek rozświetlających i brązujących :D
OdpowiedzUsuńuzywalam dośc długo różu z Bell i byłam zadowolona:)
OdpowiedzUsuńfaktycznie bardzo podobne odcienie,spryciula z Ciebie tak wyczaić taką tanią perełkę:)
OdpowiedzUsuńPomijam ceny tych dwóch róży, ale zdecydowanie bardziej podoba mi się Bell. Nie widzę sensu używania różu, konkretnie tutaj tego z MAC'a, skoro jest tak słabo napigmentowany.
OdpowiedzUsuńKolory są bardzo podobne, ale Bell wygrywa:)
Ja to w pewnym momencie zaczęłam się zastanawiać,czy MAC aby nie jest przeterminowany. Jest strasznie twardy i nakładanie go pędzlem jest bardzo uciążliwe.
UsuńTak twardy jest np. puder w kamieniu Bell, który nieraz musiałam skrobać, aby można było go użyć. Nakładanie pędzlem jest niemożliwe, tylko załączoną gąbeczką.
UsuńBell ma chyba troszkę mocniejszych odcień :) jakby... głebszy?
OdpowiedzUsuńJest bardziej różowy i rozświetlający. Mac ma w sobie odrobinę złota i mniej mieni się ;)
UsuńCałkiem ciekawy ten Bell ;)
OdpowiedzUsuńtez wybrałabym bell - uwazaj bo macomaniaczki cie zjedza za ten post
OdpowiedzUsuńOsobiście uważam, że róż Bell wygląda na swatchu bardzo ładnie, ale jednak bardziej przemawia do mnie róż a MAC'a :) Może taki mój mały odchył związany z tą marką ma wpływ na ocenę, ale jednak MAC dla mnie wygrywa to stracie :)
OdpowiedzUsuńsama nie wiem, oba róże są ładne :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny post, zwłaszcza, ze od dluższego czasu szukam jakiegoś różu dla siebie... Zastanawiałam się nad Mac ale cena odstrasza, postanowiłam na niego odkaldac. Teraz już wiem jaki będize mój pierwszy róż oczywiście ten z Bell!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
assymetryczna.blogspot.com
Faktycznie podobne :-) Sama nie mam porównania, bo nie miałam nigdy żadnego różu z Bell, ani z MAC... jeszcze nie miałam ;-))
OdpowiedzUsuń:D
Usuńmam róż Bell i jestem z niego zachwycona :)
OdpowiedzUsuńOstatnio sama słyszałam, że puder z Bell 2skin jest podobny do pudrów z Maca! :)
OdpowiedzUsuńMusze wymacac Well Dressed bo mam Fleur Power i jest bardzo mocno napigmentowany, az za mocno, chociaz uwielbiam go
OdpowiedzUsuńOba mają ładne, nieco zbliżone kolory, ale w sumie nie nazwałabym ich zamiennikami właśnie z racji różnic w wykończeniu. Mam MAC i również byłam zaskoczona jego pigmentacją, ale odkąd nauczyłam się go nieco obsługiwać, to bardzo go polubiłam :)
OdpowiedzUsuńBell mam w innym odcieniu, ale jego jakoś jest również bardzo dobra :)
Nie wiem, ale jak dla mnie to dwa inne odcienie różu :P Każdy ładny na swój sposób. Myślę że Mac na bladej skórze dałby fajny naturalny efekt :)
OdpowiedzUsuńWygląda zachęcająco :) Zwrócę na niego uwagę :)
OdpowiedzUsuńoba wyglądają bardzo zachęcająco:)
OdpowiedzUsuńOba kolorki róży mi się podobają :) Ale patrząc na pigmentację, to rzeczywiście Bell zdecydowanie wygrywa :)
OdpowiedzUsuńNie dam się przekonać :) Tego różu z MAC nie mam, ale Warm Soul, to po prostu bajka. Trzyma się cały dzień, gdzie podkład z innych części twarzy już zniknął.
OdpowiedzUsuńNie znam tych róży, ale jeżeli chodzi o efekty na palcach, dłoniach to zdecydowanie bell bardziej mi się podoba :)
OdpowiedzUsuń