Witajcie :)
Ale dziś jest cudowna pogoda! Już zdążyłam odzwyczaić się od takiego ciepła,a tu jesień znów zaskoczyła. Oby jak najdłużej!
Tymczasem, jak wiecie, w moje łapki jakiś czas temu wpadł szampon w kostce Lush Trichomania.
I co na to moje włosy?
Zdecydowałam,że będzie to właśnie ten z serii Trichomania. Kosmetyk przeznaczony jest do włosów suchych i kręconych.
W składzie znajdziemy m.in. olejek kokosowy,choć zupełnie go nie czuję . Producent twierdzi,że szampon wygładzi, odżywi i zregeneruje włosy.
Nie wiem,czy moje włosy są jakieś nietypowe,ale u mnie działanie szamponu było zupełnie odwrotne.
Po pierwsze, kształt kostki było bardzo nieporęczny. Dużo lepiej sprawdziłaby się kostka okrągła. Kanciaste boki przeszkadzały w równomiernym rozprowadzaniu szamponu we włosy. Aplikacja była bardzo utrudniona.
Po drugie, szampon prawie w ogóle nie pieni się.Mam gęste,falowane włosy i nie byłam w stanie ich dokładnie umyć. Szampon nie docierał do głębszych warstw włosów.
I po trzecie, po próbach umycia, włosy były "tępe" w dotyku, szorstkie /gdzie ta obiecywana gładkość?/ Miałam wrażenie,że są nadal przetłuszczone. Puszyły się i ciężko było je rozczesać.
Bez nałożenia odżywki niemożliwe było doprowadzenie ich do "normalności".
Nie tego się spodziewałam. Szamponowi dawałam kilka szans,ale za każdym razem kończyło się podobnie: splątane, tępe w dotyku włosy.
Jak spojrzałam na skład, zwątpiłam:
Sodium Lauryl Sulfate
,
Stearic Acid
,
Creamed Coconut (Cocos nucifera)
,
Glyceryl Stearate
,
PEG-100 Stearate
,
Lauryl Betaine
,
Soya Lecithin
,
Fragrance
,
Vetivert Oil (Vetiveria zizanoides)
W szamponie o naturalnym składzie,na pierwszym miejscu znajdują się SLS-y ! Już wiem, skąd wzięła się u mnie taka suchość i puszenie się włosów.
Jedyną zaletą /w moim przypadku wadą/ jest wydajność. Szampon jest niesamowicie wydajny. Kostki używałam dość często,a do tej pory nie zauważyłam większego zużycia.
Szampon sprawił,że mój zapał do "włosowych" kosmetyków Lush`a , został nieco ostudzony. Nie zrezygnuję z nich całkowicie,ale na razie szampony sobie "odpuszczam".
***
Używałyście kiedyś tego szamponu?
Może tylko ja miałam z nim takie problemy?
Buziaki-Magda :*
Pierwsze słyszę o taki szamponie ! ;)
OdpowiedzUsuńPodobnie jak Magdalen- pierwsze słyszę. Swoją drogą nie zaufałabym nigdy takiemu szamponowi ;p
OdpowiedzUsuńno nie, no nieeee... nie umiem, nie potrafię, nie chcę myć włosów kostką :D jaja jakieś :D tym bardziej że 3/4 takich produktów to buble :)
OdpowiedzUsuńZaintrygował mnie ten szampon w kostce jakiś czas temu. Ale jak widzę poza oryginalną formą niewiele ma do zaoferowania.
OdpowiedzUsuńSLS na początku? no ciekawe, ciekawe.. to wiele wyjaśnia
OdpowiedzUsuńmnie sie jakoś w głowie nie mieści szampon w kostce :)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa czy umiałabym czymś takim umyć włosy :-D
OdpowiedzUsuńJa chyba wolę tradycyjne szampony :)
OdpowiedzUsuńFajna sprawa. W pierwszej chwili wyglądem przypomina ser:P
OdpowiedzUsuńJuż wcześniej słyszałam o szamponach w kostkach, jednak jestem za tradycyjnymi szamponami. Ciężko jest mi się przekonać do zakupu tego w konsystencji stałej ;)
OdpowiedzUsuńA ja oczywiście musiałam sprawdzić aplikację i działanie takiego szamponu ;)
UsuńTeraz już wiem :P
miałam go kiedyś i był okropny, nie byłam nawet w stanie zużyć całego kawałka ;/
OdpowiedzUsuńWidzę,że nie jestem odosobniona ;)
UsuńOłł...nie podoba mi się...Nie lubię, gdy moje włosy są szorstkie i tępe w dotyku:(
OdpowiedzUsuńJakoś sobie nie wyobrażam jego używania i chyba nawet nie warto :/
OdpowiedzUsuńwow sls na pierwszym miejscu ? jestem w ciężkim szoku :)
OdpowiedzUsuńchyba coś jak szare mydło....:D
OdpowiedzUsuńNie przekonują mnie szampony w kostkach...
OdpowiedzUsuńSzkoda, że się nie sprawdził...
wygląda jak kostka sera ;)
OdpowiedzUsuńJakoś mnie nie przekonuje taka forma szamponu...
OdpowiedzUsuńKiedyś chorowałam na Lusha, ale mi się na szczęście odwidziało ;-)
OdpowiedzUsuńJa go bardzo lubię, choć używam go tylko na wyjazdy (wystarczy odkroić mały kawałeczek i nie trzeba tachać szamponu!).
OdpowiedzUsuńW ogóle do każdego użycia odkrawam kawałek, żeby reszta nie miała kontaktu z wodą i zachowywała konsystencję i inne właściwości.
Pisałam u mnie jakiś czas temu o tym szamponie.
jeszcze nie miałam szamponu w kostce, ale spokojnie.. wszystko się kiedyś wypróbuje. Szkoda że ta za bardzo się nie sprawdza, ale może znajdą się lepsze :) PS: serdecznie zapraszam do siebie na rozdanie
OdpowiedzUsuńwww.womanadvice.blogspot.com
ale cudak :) może kiedyś wypróbuję, chociaż wolałabym mniejszy kawałek :)
OdpowiedzUsuńNie jestem przekonana do takich szamponowych wynalazków ...
OdpowiedzUsuń