Witajcie ;)
Bez zbędnych wstępów-jestem Wam winna małe sprostowanie. W styczniu pisałam o dwóch gąbkach,zakupionych w Rossmannie /TU/.
Jedna-droższa, rozpadła się po miesiącu używania. Drugą-Syrenę ,rzuciłam w kąt,ponieważ przy pierwszych próbach mycia się , miałam wrażenie,jakby moje ciało myte było papierem ściernym :))
Minęło trochę czasu, "droga gąbka" rozpadłą się na kawałki,a ja nie miałam się czym umyć. Przypomniałam sobie,że gdzieś, w czeluściach łazienkowej szafki,spoczywa Syrena.
Pomyślałam: "dobra,dam jej szansę". I wiecie co? Nie wyobrażam już sobie innej gąbki!
Początkowo, faktycznie drapała, ale wytrwale myłam się nią i w końcu ciało przyzwyczaiło się do jej "dotyku".
Po miesiącu używania, moje ciało naprawdę się wygładziło. I nie chodzi tu o jakieś specjalistycznie kosmetyki do ciała. To działanie gąbki sprawiło,że skóra jest gładka w dotyku.
Całe ciało myję delikatniejszą częścią /pomarańczową/,a nogi-żółtym "drapakiem".
Ona naprawdę działa! Nie wiem,jak rzecz ma się z cellulitem,ale wierzę coś tam się pozytywnego dzieje :))
Od dziś,kupuję tylko Syrenę! :))
dolin. ek
tez bym ja odrzuciła po pierwszym uzyciu gdyby kapiel mnie bolała :)
OdpowiedzUsuńJa te gąbkę uwielbiam, dzięki niej ładnie można się wymasować w czasie mycia i działa jak peeling. Wszystko w jednym :)
OdpowiedzUsuńkochałam syrenę dopóki nie kupiłam masującej szczoty i pasa sizalowego. Lubię jak coś ostro drapie ;)
OdpowiedzUsuńMam taką gąbkę i muszę przyznać, że początki były ciężkie ale teraz też się z niej cieszę ;)
OdpowiedzUsuńSłyszałam wiele o tej niepozornej gąbce, więc będę musiała się w końcu skusić, tym bardziej, że lubię drapaczki
OdpowiedzUsuńsłyszałam o niej, ale sama nie miałam:P wiesz, że chyba spróbuje?:)
OdpowiedzUsuńW takim razie muszę wypróbować!
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś czasu moja skóra desperacko domaga się szorstkiego traktowania;P
też mam ten problem, że wolę delikatniejsze gąbki, ale chętnie zaryzykuję i wypróbuję "syrenę" :)
OdpowiedzUsuńMoże wypróbuję. :D
OdpowiedzUsuńhttp://zycie-przyjazn-kosmetyki.blogspot.com/
muszę kupić, bo kiedyś jak używałam to ciało jędrniejsze faktycznie było:)
OdpowiedzUsuńDużo o niej słyszałam, ale jeszcze się w nią nie zaopatrzyłam...
OdpowiedzUsuńteż planuję ją zakupić :)
OdpowiedzUsuńCzyli trzeba zakupić tą "Syrenę " ,nie miałam nigdy tej gąbki...
OdpowiedzUsuńOd dawna kupuję Syrenkę lub jej tańsze siostry ;) A gąbki wymieniam średnio raz w miesiącu, więc staram się nie inwestowac w nie zbyt wiele.
OdpowiedzUsuńOj taki zdzierak podrażniłby moją skórę, ale użyć jej raz na jakiś czas byłoby doskonałym peelingiem :)
OdpowiedzUsuńlubię syrenę
OdpowiedzUsuńjedyny jej minus to taki, że szybciej mi schodzi lakier w końcówek jak jej używam :D
Lubię ją- jest ze mną od lat. Raz używam jej namiętnie, a raz żyję bez niej przez wiele tygodni.
OdpowiedzUsuńot ci syrenka...;)
OdpowiedzUsuńfajnie ściera, ja też ją często kupuję :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam tą gąbkę i to jej drapanie. U mnie świetnie radzi sobie z celulitem :)
OdpowiedzUsuńteż używam takiej gąbki. na początku wydawała mi się zbyt szorstka ale z czasem się przyzwyczaiłam i bardzo ją lubię.
OdpowiedzUsuńNie lubię takich szorstkich gabek, w ogóle nie lubię gąbek :P
OdpowiedzUsuńSyreny nie kupuję, ale inne podobne gąbki i zawsze całe ciało myję tą ostrą stroną. W Leclercu nieraz kupowałam całą ostrą gąbkę, ale ostatnio nie byłam tam:)
OdpowiedzUsuńsyrena na początku zawsze tak drapie :) jeśli moja skóra jest wrażliwa i źle znosi te pierwsze użycia, staram się "zmiękczyć" gąbkę. nakładam na nią trochę kremowego żelu pod prysznic i przelewam wrzątkiem - po takim zabiegu jest już bardziej znośna :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A